Nie o dziś wiadomo Nam, że wiele warunków w życiu dyktują nam cechy zewnętrzne. Kształtują niemal 80% wizerunku i często tłumią w zarodku chęć wykazania się umiejętnościami. Zrozumiałe, dużo łatwiej jest zrobić się na bóstwo i zadbać o swój wygląd zewnętrzny niż pokazać komuś jak wiele mamy sobą do zaoferowania, wnętrzem. Defekt współczesnego społeczeństwa polega na tym, że łatwiej, szybciej znaczy dziś dla Nas lepiej, Problem dotyka jednak dwóch płaszczyzn w tym temacie. Znam historię pewnej smutnej kobiety, która bardzo szybko przekonała się, że szybciej nie znaczy lepiej. Otóż była ona zadłużona w pewnym mężczyźnie, mijała się z nim często na uczelni. Facet całkiem niczego sobie, przystojny dobrze zbudowany szatyn o bardzo intensywnie zielonych oczach. Jego aparycja nie pozwalała na to, by przejść obok niego bezczynnie więc dobrze rozumiem, że przykuł jej uwagę.Dziewczyna była raczej dość tuzinkową istotą. Nie wyróżniała się spośród tłumu i raczej nie chciała też od niego
Świat widziany oczyma prostego człowieka. ` przemyślenia własne