Co tak właściwie dla Ciebie znaczy "być szczęśliwym"?
Dla mnie to bezkresne odczuwanie satysfakcji z własnego życia. Na tym też oprę dzisiejsze przemyślenia. Dlaczego tak wielu z Nas żyje w dziwnych relacjach, podejmuje decyzje wbrew sobie, rezygnuje z marzeń? Często wtedy słyszę, że jest tak jak jest i to jest w sumie okej więc po co to zmieniać? Nie dowierzam ilekroć to słyszę... Najważniejszą prawdą w życiu jest to, że musimy je przeżyć i kiedyś dobiegnie końca. Dlaczego pozwalamy na to, aby to nasze życie było przeciętne i nie dawało Nam radości, spełnienia i szczęścia?
Właściwie to rozpatrzymy sobie te zwyczajowe wymówki, które wtedy słyszę.
1. A co niby mam zrobić?
Genialne pytanie, tylko w tym wypadku to raczej retoryczne. No bo przyjrzyj się uważnie. Jeżeli Twoje życie nie przynosi satysfakcji np. z powodu Twojej pracy to czy na prawdę nie wiesz, że żeby to się zmieniło należy poszukać nowej? Idźmy dalej... Jeżeli brak satysfakcji przynosi związek bez przyszłości, to musisz usłyszeć, że należy tę relacje zakończyć i poszukać czegoś innego? Możemy przerzucać podobnymi pytaniami, ale odpowiedź zawsze będzie ta sama. Wiesz co masz zrobić, ale wstrzymujesz się od podejmowania decyzji, może ze strachu? Kto wie? A może z powodu braku przekonania, że na szczęście zasługujesz....?
2. Ja to mam zawsze pecha - tak już musi być
Lubię to przekonanie - a raczej walkę z Nim bo przegrywa w przedbiegach. Dlaczego wychodzisz z założenia, że to właśnie Ty jeden na tym padole zostałeś nominowany do życia męczennika? A podstawowe pytanie brzmi, dlaczego "coś musi tak być"? Uprzedzam, "bo musi" to żadna odpowiedź. W rzeczywistości za tą zasłona również kryje się wstrzymanie przed podejmowaniem działań, które mogą Nas do szczęścia przybliżyć. Tak długo powtarzamy, że to co się dzieje jest zasadne, że sami zaczynamy wierzyć, że to nie jest w żadnym stopniu zależne od Nas - a przecież jest.
3. To nie jest takie proste
No nie jest, nikt nie powiedział, że jest ale jakie to daje uzasadnienie na obecny stan rzeczy i Twój brak reakcji? Odpowiem - żadne. Ten argument właściwie nie jest Nim sam w sobie, ale wiele osób przyjmuje go jako wytłumaczenie i tematu nie drąży dlatego też znalazł się na tej liście. Stwierdzenie, że osiągnięcie spełnienia poprzez szereg działać nie jest proste, to fakt - nie argument dla Twojej bezczynności....
Co łączy te i wiele innych wymówek? Otóż łączy je fakt, że dziś nagminnym zjawiskiem jest przekonanie ludzi o tym, że na szczęście nie zasługują, że nie posiadają stosowności do bycia szczęśliwym...
Nie jesteś jedynym, który tak myśli, ale możesz zostać jednym z nielicznych którzy wiedzą, że dopóki nie zrozumiesz, że masz prawo do życia pełnego satysfakcji to nie uda Ci się go osiągnąć.
Łatwiej będzie, jeśli poruszymy główną przyczynę występowania tego przekonania, którą bezdyskusyjnie jest fakt, że największy problem mamy z kochaniem samych siebie.
To brak miłości do siebie powoduje, że tak surowo oceniamy nasze zdolności do bycia szczęśliwymi ludźmi. Teraz może chwilowo zbić z tropu fakt, że przecież nikt z Nas nie uważa, że jest zły, niegodny.... Teoretycznie tak, ale czy praktycznie też tak jest? Bo jak właściwie definiować miłość do siebie? To przede wszystkim słuchanie własnego "ja", jeżeli "ja" chce wyglądać tak jak wygląda to niech to robi, jeżeli "ja" chce mówić co myśli to niech to robi - nie ma nic piękniejszego niż jednoczenie się ze swoim wewnętrznym "ja", przyglądanie się mu, usiłowanie go poznać i przemówić. To droga do zapoznania się ze sobą, która trwa tak właściwie całe życie.
Aby faktycznie siebie pokochać, należy najpierw się ze sobą poznać. Nie wystarczy myśleć, że to co robimy jest jedynie naszą kwestią wyboru. Wyciszmy się i zajrzyjmy w głąb siebie. Wyciągnijmy na zewnątrz te cechy, które głęboko w Nas krywane nie mają szansy wyjść na światło dzienne. Maskujemy je z różnych powodów. Często żeby przypodobać się otoczeniu, żeby się gdzieś wpasować, czasem też dlatego że cecha która w Nas siedzi jest niezwykle absorbująca i wymaga nazwijmy to "szczególnego podejścia". To, że część prawdziwych Nas jest trudna w obejściu, nie znaczy że jest gorsza i że należy ją tłumić. Musimy nauczyć się z nią obnosić, tak by nie ranić nikogo w najbliższym otoczeniu. Tu zazwyczaj jako opozycja do tego przekonania, występuje przeświadczenie, że trzeba się dostosowywać do otoczenia - i to większość interpretuje jako pracę nad sobą - uważam, to za błąd. To jacy jesteśmy wewnątrz, a jak zachowujemy się na zewnątrz powinno być dwoma osobnymi kwestiami. Możemy emanować energią w środku, będąc jednocześnie ostoją spokoju na zewnątrz. Ta energia jest przez Nas poszanowana bo jej nie tłumimy, po prostu w tej danej chwili reagujemy tak, jak otoczenie tego oczekuje. Jeżeli pozwolimy tej energii wyjść z Nas po za Nim wtedy zachowujemy równowagę. To pierwszy krok do tego by tak na prawdę pokochać siebie. Należy zacząć tę drogę od pytań "Kim właściwie jestem" Czego w życiu pragnę"? " Co jest dla mnie najważniejsze?
Kiedy już uda Nam się odpowiedzieć na te pytania, możemy przystąpić do rysowania planu - " Jak chcę to osiągnąć?" Nie tyle cel co droga do niego powinna być przemyślana, bo nierzadko sama droga nosi więcej korzyści niżeli osiągnięcie celu. Podczas tej drogi, odkrywamy siebie na nowo, uczymy się słuchać samych i siebie i własnych potrzeb, nie ganimy się za złość czy wybuchy - staramy się znaleźć ich przyczynę i rozwiązanie, które Nas zadowoli...
Co się dzieje kiedy odzyskujemy akceptację swojego "ja"? Zaczynamy rozumieć, że zasługujemy w życiu na szczęście - zyskujemy stosowność bycia szczęśliwym.
Kiedy już Twoja głowa sobie na to pozwoli - by po szczęście sięgnąć, nagle zrozumiesz, że to co się dzieje w Twoim życiu jest wypadkową niepodjętych działań i zrządzeń losu. Zrozumiesz, jak wiele mógłbyś w Nim zmienić gdybyś tylko chciał. W świetle takich argumentów, blednie przekonanie o tym, że tak musi być, że Tobie pisane jest nieszczęście... Niejednokrotnie właśnie wtedy, zaczynasz rozumieć jak dużo krzywdy wnosili do Twojego życia ludzie, którzy próbowali coś ugrać na Twoim marazmie, bierności wobec zaistniałego stanu rzeczy.
Zbudowanie w sobie świadomości, że na to szczęście i spełnienie zasługujesz to już połowa sukcesu. Pozwala spojrzeć na realną sytuację przez pryzmat dotąd nieznanych Ci korzyści. A czym jest życie bez odczuwania spełnienia i satysfakcji? Próbą przetrwania czasu, który dzieli Cię od jego zakończenia. Czy na prawdę tak chcesz spędzić te dni, miesiące, lata?
Dbałość o własne spełnienie w zachowaniu podstaw moralnych, dążenie do szczęścia bez celowego ranienia osób wokół Nas - to balans życia, którego zgłębienie pozwoli Ci na czerpanie z niego korzyści.
Pomyśl o sobie, zastanów się - czy uważasz, że zasługujesz na bycie szczęśliwym? Czy kochasz siebie takiego jakim jesteś?
Komentarze
Prześlij komentarz