Przejdź do głównej zawartości

Szara zakładka




Czy zastanawiałeś się kiedyś ile czasu Ci zostało? Ile poranków jeszcze zaliczysz? Ile dni zdążysz wykreślić w swoim kalendarzu? Co by było gdyby jutro było by Twoim ostatnim dniem? Ile rzeczy chciałbyś jeszcze zrobić? Czego w życiu żałujesz, o czym marzysz? 
Nie spodziewasz się tego, chyba nikt z Nas jeśli zdrowie mu dopisuje nie myśli o tym, że jutra mogłoby nie być. Ale gdybyś tak miał się nad tym dziś zastanowić, jakie były by Twoje odpowiedzi na powyższe pytania? Jak wiele chciałbyś jeszcze zrobić, ilu rzeczy żałujesz?
Kto zauważyłby Twój brak? Czy ten facet, który co dzień rano sprzedaje Ci bułki zarejestrowałby Twój brak? Być może tak, ale na pewno nie myślałby nad tym długo. Byłbyś jedynie krótkim przebłyskiem w jego codzienności, Twoje odejście nic by nie zmieniło.
Dlaczego na liście rzeczy, które chciałbyś jeszcze zrobić jest tyle pozycji?
Boimy się żyć. Ta diagnoza dotyczy większości z Nas. Nie rób tego bo nie wypada, nie mów tego bo to niepoprawne, nie wyglądaj, nie bluzgaj, nie cudzołóż, nie grzesz, nie wymyślaj, nie atakuj swoich marzeń, siedź gdzie jesteś, idź. Wchodzimy w społeczeństwie w role, które wyznaczają Nam normy. Nakładamy na siebie mnóstwo zakazów i nakazów, zapominając o swoich potrzebach. Już dawno miałeś ochotę rzucić to wszystko, zająć się czymś innym, powiedzieć im wszystkim co o Nich myślisz i wyjść z uśmiechem na ustach. Nie zrobisz tego, ja też tego nie zrobię. I oni, Ci którzy czują to samo, zostaną. Każdy z Nas myśli, że przyjdzie jeszcze czas na zmiany, że to nie jest odpowiedni moment. Później zastygają w swoich maskach i budzą się pod koniec swojego życia z wielkim żalem w sercu. Niektórzy nawet nie zdążą pożałować tego co ich ominęło, bo któregoś dnia zamkną oczy zostawiając to wszystko, odejdą.
Nigdy nie poczujesz pełni szczęścia, nie odetchniesz całym sobą mając świadomość, że życie Cię ogranicza. Zostało Ci kilkadziesiąt lat,  może kilkanaście, może kilka, może mniej... Naprawdę chcesz marnować ten czas na spełnianie cudzych wygórowanych wymagań, życzeń i oczekiwań? Naprawdę to wszystko nic dla Ciebie nie znaczy? Nie chcesz przeżyć swojego życia tylko poświęcić je społeczeństwu? Temu samemu Panu który nie zarejestruje Twojego odejścia? Temu kierowcy autobusu, którym jeździsz do pracy który najchętniej zamknąłby przed Tobą drzwi? Obcym ludziom w kolejce, którzy czekają aż przekręcisz się przed dojściem do kasy? Szefowi, któremu idealnie podchodzisz pod rękę kiedy ma zły dzień? Przyjaciołom, którzy są kiedy Cię potrzebują?
Nie? To od zaraz koniecznie:
1) Myśl co chcesz i jak chcesz
2) Mów co myślisz - Zawsze

3) Nie bój się wyznać co czujesz i ubierz to w jakie tylko słowa zechcesz
4) Znaj swoją wartość, nie daj się poniżać
5) Idź po swoje

6) Nie siedź tak gdzie Ci źle - pamiętaj, że to Ty decydujesz o swoim życiu
7) Rób to na co masz ochotę
8) Nie ma rzeczy których zrobić i powiedzieć Ci nie wypada

9) Nigdy nie jest za wcześnie/ za późno na zmiany
10) Kochaj
11) Odkrywaj
12) Działaj
Nie chcesz chyba żałować do końca swoich dni zmarnowanego czasu i przepuszczonych okazji? Ja nie chcę. Sztuką jest żyć, nie wegetować. Funkcjonowanie w społeczeństwie zgodnie z wymaganiami, a wbrew swoim potrzebom to właśnie wegetacja. Żyć znaczy być sobą, czuć, iść do przodu, przeżywać. 
Ktoś kiedyś powiedział, że żałuje się jedynie niepodjętych decyzji - i to prawda. 
Żyj tak, by zasypiać ze spokojem o jutro. Bo gdyby właśnie jutra miało nie być, to chcę mieć pewność że wszystko przez co w życiu przeszedłem to moja własna droga.
Chcę, żeby zostały po mnie barwne wspomnienia, duma bliskich, podziw obcych.
Jeżeli włożą mnie pośród inne szare zakładki, to moja dusza zginie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Związek to nie seks , nie może być przerywany .

Zacznę od złotej myśli dnia jak wyżej w temacie Związek to nie seks , nie może być przerywany. Dlaczego o tym dziś? Ostatnio często słyszy się o nowych sposobach na rozwiązywanie problemów, które przyszły do nas nie wiadomo skąd. Według mnie, osobiście to nie jest rozwiązanie żadnych problemów. Wręcz przeciwnie zaryzykuję stwierdzenie iż jest to element , dzięki któremu z miliona problemów mamy ich milion pięćset. Rozumiem , dochodzi do tego zazwyczaj w prostej sytuacji. Nie możemy znieść siebie nawzajem. Nie możemy lub nie chcemy dojść do porozumienia, unikamy rozmowy ogólnie między nami jest coraz więcej toksycznych napięć. Wtedy jak objawienie gdzieś tam z góry wpada nam na myśl na pozór genialny pomysł , co jak się okazuje później to najgorsza decyzja naszego życia. Jaki? Otóż już wam powiem. Rozstańmy się ! Ale nie na stałe bo to strasznie nie praktyczne, na jakiś czas , na chwilę , na miesiąc , dwa pół roku. Ja się wyszaleję , Ty się wyszalejesz i wrócimy do siebie , wszystko będ

Stosowność bycia szczęśliwym

                                                    Co tak właściwie dla Ciebie znaczy "być szczęśliwym"? Dla mnie to bezkresne odczuwanie satysfakcji z własnego życia. Na tym też oprę dzisiejsze przemyślenia. Dlaczego tak wielu z Nas żyje w dziwnych relacjach, podejmuje decyzje wbrew sobie, rezygnuje z marzeń? Często wtedy słyszę, że jest tak jak jest i to jest w sumie okej więc po co to zmieniać? Nie dowierzam ilekroć to słyszę... Najważniejszą prawdą w życiu jest to, że musimy je przeżyć i kiedyś dobiegnie końca. Dlaczego pozwalamy na to, aby to nasze życie było przeciętne i nie dawało Nam radości, spełnienia i szczęścia?  Właściwie to rozpatrzymy sobie te zwyczajowe wymówki, które wtedy słyszę.  1. A co niby mam zrobić? Genialne pytanie, tylko w tym wypadku to raczej retoryczne. No bo przyjrzyj się uważnie. Jeżeli Twoje życie nie przynosi satysfakcji np. z powodu Twojej pracy to czy na prawdę nie wiesz, że żeby to się zmieniło należy poszukać nowej? Idźmy dalej... Jeżeli

Nic z Niczego,

Nic nie powstaje z niczego. Wszystko ma swój początek, więc i koniec też musi mieć gdzieś. Zawsze myślałam, że jestem najsilniejszym człowiekiem na ziemi jeśli chodzi o psychikę. Traumatyczne dzieciństwo atakowało mnie z każdej możliwej strony i nie pozwalało odpocząć nawet na chwilę. Jednak ja z podniesioną głową szłam do przodu, nie zważając na wszystkie przeciwności, z nadzieją że wszystko wróci na swoje miejsce w dłoni. Mała zagubiona trzynastoletnia dziewczynka biegła przez pokręcone uliczki zaplanowanych zdarzeń i chociaż czuła się cholernie samotna, nie dawała nic po sobie poznać. Zawsze obejmowała więcej niż każdy inny człowiek. Świat dookoła wydawał jej się taki obcy, zimny, agresywny... Zaciskała swoje malutkie pięści i biegła do przodu ja dziecko biegnące przez ciemny park, który wie że na końcu ścieżki czeka na niego ktoś bliski. Nigdy nie pozwalała sobie pomóc. Wydawało jej się, że tego nie potrzebuje. Nie wierzyła w bajeczki, że wszystko wraca i to wróci... Że kiedy