Ta karta ma też drugą stronę, Ty też ją masz. Właściwie każda osoba, którą mijasz beznamiętnie ma swoje drugie ja. Nie jest to samodzielny byt, nijak nie związany z rzeczywistością. Zazwyczaj jest to wytwór przeszłości - lepszej lub gorszej.
Każdy z Nas coś przeżył. Nosimy swoje bagaże doświadczeń zazwyczaj nie dzieląc się ich treścią z innymi. Jesteśmy na wygranej pozycji, kiedy w bagażu znajduje się większość kolorowych wspomnień i radosnych chwil.Nierzadko jednak w tym plecaku, znajdują się wspomnienia, których nie chcemy pamiętać.Traumy przeszłości, dzieciństwa, złe decyzje, ludzie którzy wyrządzili Nam krzywdę, wypadki i zrządzenia losu.
Traumy to blizny. Blizny duszy. Chowamy je przed światem, ukrywamy się za zasłoną wstydu zbudowaną z własnych zależnych lub mniej zależnych porażek.
Blizn na ciele też często się wstydzimy, choć nierzadko są niejako skutkiem blizn duszy. Robimy wszystko, żeby zbudować osobowość złożoną z jak najlepszych cech, taką którą zaakceptuje otoczenie. Zasada priorytet - akceptacja środowiska. Nie musimy się utożsamiać ze swoim tworem. Używamy go tylko w obronie przed światem. Tylko po co?
Ile razy pomyślałeś o tym, co blizna na duszy wniosła do Twojego życia? Czy gdyby nie ona, byłbyś tu gdzie jesteś teraz? Wybierz wszystkie swoje dobre, silne cechy i zastanów się ile z nich wypracowałeś w trakcie gojenia ran. Pewnie większość, nie jest to zaskoczeniem. |
To właśnie wtedy, kiedy zmagasz się ze swoimi życiowymi problemami zdobywasz najlepsze cechy. Stajesz się zawzięty, racjonalny, rozważny. Uczysz się jak przetrwać w najgorszych momentach swojego życia. Radzisz sobie z podejmowaniem decyzji, które mają poprowadzić cię ku lepszemu. Weryfikujesz sytuacje i wyciągasz wnioski. Nie jest łatwo, każde piekło ma swoje przywileje ale i obowiązki. Wiele tracisz... Najbliżsi z Twojego otoczenia znikają niczym ból głowy po porannej kawie. Brniesz do przodu, bo wiesz że z tą stratą też będziesz musiał się zmierzyć.
Nadzieja wygasa ostatnia, więc to ona prowadzi Cię po ostatniej prostej. Może nie jest idealnie, ale w końcu udaje Ci się spojrzeć sobie w twarz. Widzisz przebieg tej heroicznej walki? Może nie zdawałeś sobie sprawy, ale zmieniłeś właśnie więcej niż niejeden z Nas podczas całego swojego sielankowego życia. Bądź z siebie dumny! I co teraz? Chcesz tę walkę ukryć przed światem? Człowieka tak cudownego, nieprzeciętnego, różniącego się od zwykłych szarych ludzi schować przed światem? Ze wstydu? Z obawy przed odrzuceniem? Nie rób tego. Oni Cię potrzebują, właśnie takiego jakim jesteś teraz. Pewnie usłyszysz słowa krytyki czy wzburzenia, ale oświecenie w każdej epoce przychodzi z trudem. Tak rodzą się liderzy. Ludzie, którzy idąc na przekór schematom osiągają swój własny cel. Twoim było wyjście na prosto - cel został osiągnięty,
Wielu z Nas próbuje stłamsić w sobie "Ja", które powstało na skutek przebycia ciężkich wydarzeń, nierzadko traumatycznych. Konflikt ten, przeradza się w wahania nastrojów, brak pewności siebie, problemy z oddzieleniem świata rzeczywistego od tego, który próbujemy tworzyć.
Przepracowywanie przeszłości,w moim odczuciu nie polega na zapomnieniu o niej. Polega na całkowitym zrozumieniu swojego działania i zdarzeń, które miały miejsce i zaakceptowaniu tego. Na przeanalizowaniu, przyznania się do błędów i powiedzeniu o nich głośno i w efekcie na wyciągnięciu rachunku zysków i strat z tych sytuacji. Tak jak dobre chwile cieszą, tak złe uczą i powinny być naszą dumą, siłą - zwłaszcza te, które nie są zależne od Nas.
Nie można walczyć z samym sobą i całe życie udawać kogoś kim się nie jest. Łatwiej jest przyznać się do błędu, opracować i wdrożyć plan naprawczy.
Największym sukcesem, Twojego życia jest to, że ciągle tu jesteś. Pozostaniesz nim tak długo, jak będziesz miał tego świadomość.
Czego nie możesz zmienić - zaakceptuj. Niech stanie się Twoją siłą.
blizna to nie powód do wstydu, to znak że udało Ci się przejść przez coś ciężkiego co pozwoliło Ci na stanie się kimś lepszym.
Świetny tekst, ale nie zgadzam się z jednym zdaniem (odnoszę to do swoich doświadczeń). O ile "blizny duszy" w dużej mierze sprawiły, że jestem w tym miejscu, to ich zabliźnianie nie przyczyniło się w żadnym stopniu do rozwoju czy też ujawniania moich silnych stron. Przynajmniej ja tej zależności nie widzę. Jest wprost odwrotnie, wszystkie moje wady są wynikiem właśnie gojenia się ran duszy.
OdpowiedzUsuńDziękuję na wstępie za uznanie, odnosząc się do dalszej jego części - powiedz mi proszę co rozumiesz, przez "wady". Czasami jest to kwestia postrzegania, wielu z Nas pewne cechy, które są powiedzmy "trudne w obejściu", albo ogólnie ciężko znoszone przez społeczeństwo określa jako negatywne cechy. Ja staram się patrzeć na nie, jak na cechy które mogą przynieść Nam zarówno korzyści jak i straty - jak we wszystkim. Czy część wad, o których mówisz mogłoby przynieść Ci korzyści? Czy odpowiednio postrzegane mogły by stać się wartością dodaną?
Usuń