Przejdź do głównej zawartości

Oczekiwania vs Rzeczywistość


Kto pamięta to pierwsze spotkanie swojej drugiej połówki? Taka chwila, którą w sumie ciężko jest zapomnieć zwłaszcza, jeżeli wniosła do naszego życia bardzo dużo nadziei. To uczucie ciepła i radości, natłok wielu pozytywnych emocji - to odczucia, których nie da się wyprzeć z pamięci choćbyśmy bardzo chcieli. 
Z uwagi na intensywność tych odczuć, nierzadko zdarza się, że wiele z tych chwil podczas pierwszych spotkań potrafi przyćmić rzeczy, które późnej mogą zaważyć na naszej wspólnej przyszłości.

Skrajny optymizm - czym jest i dlaczego Nas dopada? Co powoduje i w czym może pomóc?
Z definicji pogląd filozoficzny, według którego istniejący świat jest najlepszy z możliwych i racjonalnie urządzony, a życie jest dobre, można więc osiągnąć w nim szczęście i doskonałość moralną link.
W tym przypadku też trochę tak do niego podejdziemy, będzie to kwestia zbliżona do idealizowania drugiej połowy, ale nie do końca zgodna. Zacznijmy od początku....
    Pierwsze spotkania zawsze dostarczają Nam dużo pozytywnych emocji, ale podczas Nich możemy się dowiedzieć najwięcej o tym, z kim mamy do czynienia. Jedni mówią otwarcie o swoich wadach, innych trzeba pod kątem tychże wad trochę "przejrzeć". Większość z Nas pomija ten krok, ale jak już znajdzie się wśród Nas na tyle świadoma duszyczka to pokusi się o takie przemyślenia. Pogratulowałabym Nam - tym Nam, którzy pomyśleć o tym zechcą, ale w sumie, czy jest za co?
Bądźmy szczerzy... Czy jeśli dowiesz się, że Twój potencjalny przyszły partner jest leniwy to zrazi Cię to na tyle, aby z tej relacji zrezygnować? Może 20% racjonalnie myślącego społeczeństwa się z tego wycofa, ale zazwyczaj nie z tego powodu, raczej przez zmianę zdania - a że te przemyślenia się na to nałożą to mogą dawać takie złudzenie. Reszta, zazwyczaj analizuje te tematy i wyciąga z kieszeni ASA w dziedzinie niszczenia sobie życia na życzenie, w postaci "skrajnego optymizmu". Jak to wygląda?     Tak, że po jego zastosowaniu podsumowujemy spostrzeżenie jako "trudno, jakoś to będzie"  albo "nikt nie jest idealny" i idziemy w to dalej. Teoretycznie nie jest to nic złego, chociaż zdania są podzielone. Są ludzie, którzy twierdzą, że przekreślanie relacji na starcie z powodu drobnych mankamentów jest stratą dla Nas. Osobiście - chyba się z tym nie zgadzam. Na świcie są miliony ludzi, którzy swoim sposobem bycia mogą Nam w stu procentach odpowiadać, po co więc wiązać się z kimś kto ma widoczną, nieodpowiednią dla Nas wadę? Z desperacji? A pod lupę wzięliśmy dopiero przypadek, w którym wada jest "drobna". Co w sytuacji, gdy ten mankament porusza sferę "mentalną?" Gdy nie jest elementem, którzy można od tak zmienić? Załóżmy, że jest to brak empatii. Na co wtedy liczymy? Na to, że to wszystko da się jakoś do Nas dostosować? Jeżeli taki jest Nasz motyw przewodni, to czy my jesteśmy racjonalni? Wstępujemy w relacje, z zamiarem jej "poukładania"? To jak kupno mieszkania, które Nam się nie podoba, tylko po to by wyburzyć ściany i poukładać je po swojemu. Wysiłek zacny, tylko czy nie szkoda czasu, energii i czyjegoś indywidualnego "ja" na takie czyny, skoro możemy wziąć mieszkanie odpowiednie do naszych potrzeb?
    Czy robimy wtedy szybki rozrachunek zysków i strat i stwierdzamy, że w sumie walory fizyczne i cała reszta rekompensuje Nam ten niedobór? Tak - zazwyczaj właśnie tak jest. I nie było by w tym nic złego, jeżeli to była by prawdziwa akceptacja. Niestety, w większości nią nie jest...
     Mija trochę czasu i okazuje się, że wspólne życie jest w porządku, ale sprzeczki o ten występujący mankament stają się wręcz notoryczne. Okazuje się, że partner nie ma w sobie przytoczonej empatii, a godzinne rozmowy i tłumaczenia nie są w stanie jej w Nim wzbudzić. Dochodzimy pod ścianę, w której brak satysfakcji ze związku budzi w Nas ogrom irytacji, której nie da się już niczym wyciszyć, rozproszyć. Czy mamy prawo mieć pretensje do partnera, że tej empatii w sobie nie posiada? Przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy mają zdolności do szacowania własnych możliwości. Akceptacja wady była niepełna, nie zdawaliśmy sobie sprawy czym jest i jaki będzie miała skutek w przyszłości.
     Czy to wina partnera? Uważam, że nie. To chyba kwestia Nas samych, sami działamy na swoją niekorzyść podejmując nieprzemyślane decyzje, akceptując wyzwania, które są po za granicami naszych możliwości. Takie zderzenie oczekiwań z rzeczywistością, nie kończy się tak płynnie jak publikacja tego artykułu - to proces, który w trakcie trwania pochłania energię, motywację, indywidualność i co najważniejsze - czas. 
 Mierz siły na zamiary, akceptuj - akceptując, masz wątpliwości - zrezygnuj, a wszystko co postanowisz rób zgodnie ze swoim wewnętrznym "ja", a przede wszystkim nie podejmuj żadnych decyzji, dopóki nie poczujesz, że to jesteś jej do końca pewny i oddany.


` gold point.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Związek to nie seks , nie może być przerywany .

Zacznę od złotej myśli dnia jak wyżej w temacie Związek to nie seks , nie może być przerywany. Dlaczego o tym dziś? Ostatnio często słyszy się o nowych sposobach na rozwiązywanie problemów, które przyszły do nas nie wiadomo skąd. Według mnie, osobiście to nie jest rozwiązanie żadnych problemów. Wręcz przeciwnie zaryzykuję stwierdzenie iż jest to element , dzięki któremu z miliona problemów mamy ich milion pięćset. Rozumiem , dochodzi do tego zazwyczaj w prostej sytuacji. Nie możemy znieść siebie nawzajem. Nie możemy lub nie chcemy dojść do porozumienia, unikamy rozmowy ogólnie między nami jest coraz więcej toksycznych napięć. Wtedy jak objawienie gdzieś tam z góry wpada nam na myśl na pozór genialny pomysł , co jak się okazuje później to najgorsza decyzja naszego życia. Jaki? Otóż już wam powiem. Rozstańmy się ! Ale nie na stałe bo to strasznie nie praktyczne, na jakiś czas , na chwilę , na miesiąc , dwa pół roku. Ja się wyszaleję , Ty się wyszalejesz i wrócimy do siebie , wszystko będ

Stosowność bycia szczęśliwym

                                                    Co tak właściwie dla Ciebie znaczy "być szczęśliwym"? Dla mnie to bezkresne odczuwanie satysfakcji z własnego życia. Na tym też oprę dzisiejsze przemyślenia. Dlaczego tak wielu z Nas żyje w dziwnych relacjach, podejmuje decyzje wbrew sobie, rezygnuje z marzeń? Często wtedy słyszę, że jest tak jak jest i to jest w sumie okej więc po co to zmieniać? Nie dowierzam ilekroć to słyszę... Najważniejszą prawdą w życiu jest to, że musimy je przeżyć i kiedyś dobiegnie końca. Dlaczego pozwalamy na to, aby to nasze życie było przeciętne i nie dawało Nam radości, spełnienia i szczęścia?  Właściwie to rozpatrzymy sobie te zwyczajowe wymówki, które wtedy słyszę.  1. A co niby mam zrobić? Genialne pytanie, tylko w tym wypadku to raczej retoryczne. No bo przyjrzyj się uważnie. Jeżeli Twoje życie nie przynosi satysfakcji np. z powodu Twojej pracy to czy na prawdę nie wiesz, że żeby to się zmieniło należy poszukać nowej? Idźmy dalej... Jeżeli

Nic z Niczego,

Nic nie powstaje z niczego. Wszystko ma swój początek, więc i koniec też musi mieć gdzieś. Zawsze myślałam, że jestem najsilniejszym człowiekiem na ziemi jeśli chodzi o psychikę. Traumatyczne dzieciństwo atakowało mnie z każdej możliwej strony i nie pozwalało odpocząć nawet na chwilę. Jednak ja z podniesioną głową szłam do przodu, nie zważając na wszystkie przeciwności, z nadzieją że wszystko wróci na swoje miejsce w dłoni. Mała zagubiona trzynastoletnia dziewczynka biegła przez pokręcone uliczki zaplanowanych zdarzeń i chociaż czuła się cholernie samotna, nie dawała nic po sobie poznać. Zawsze obejmowała więcej niż każdy inny człowiek. Świat dookoła wydawał jej się taki obcy, zimny, agresywny... Zaciskała swoje malutkie pięści i biegła do przodu ja dziecko biegnące przez ciemny park, który wie że na końcu ścieżki czeka na niego ktoś bliski. Nigdy nie pozwalała sobie pomóc. Wydawało jej się, że tego nie potrzebuje. Nie wierzyła w bajeczki, że wszystko wraca i to wróci... Że kiedy