Masz go już. Ten swój wyśniony, wymarzony związek. On należy do Ciebie, Ty należysz do niego - bajka. Ale jak w każdej bajce pojawiają się chwile dobre i złe tak i w życiu szybko okazuje się, że nie wszystko wygląda tak pięknie jak w Twoich wyobrażeniach. Czy to z powodu różnić w poglądach, czy złego dopasowania najzwyczajniej w świecie - nie wychodzi Wam. Czasem od początku, czasem po latach ale coś nie gra i czujecie to oboje. Najpierw przechodzicie przez fazę wyparcia. Stanowcze nie dla wszelkiej niezgodności! Wy - to para idealna. Bezdyskusyjnie nie ma możliwości na to aby coś szło nie tak. Naturalnie łudzicie się chwilę budując w ten sposób między sobą gigantyczny dystans. Następnie przychodzi pogodzenie się z trudnym a zarazem smutnym losem i czas na znalezienie winnego. Wzajemny lincz trwa nieustannie, przez siedem dni w tygodniu przez najbliższych kilka miesięcy. Przy dobrych wiatrach dochodzicie do wniosku że każdy gdzieś błąd popełnił, i żeby to naprawić wystarczy odrobina chęci....
Tu zaczyna się przepychanka. Zmiana ról z dnia na dzień. Próbujecie desperacko coś zmienić - a nici porozumienia jak nie było tak nie ma. Zaciskasz zęby i mówisz sobie, że tym razem dasz radę. Budzisz się rano i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki chcesz zmienić cały świat. Obracasz wszystkie złośliwości w żart, próbujesz na siłę kogoś uszczęśliwić, bierzesz wszystkie oskarżenia na klatę. Brzmi świetnie ale żeby było bardziej realistycznie to Twoje starania zderzają się z " rzeczywistością". Usposobienie partnera/ partnerki szybko pokazuje Ci, że ta cudowna stworzona przez Ciebie iluzja nie może z Wami dłużej zostać. Gaśniesz, jak niedopałek pod butem. Każdy kolejny dzień przynosi ten sam scenariusz. Pytanie, jak długo ma to sens? Czy zastanawiałeś/łaś się kiedyś żeby wstać i już w to nie grać? Żeby zmienić plany, nie odgrywać teatrzyku, po prostu wstać i iść.... Ludzie mówią o misji ludzkości, o byciu z rozsądku, o moralności, o obowiązku bycia z kimś kosztem własnego szczęścia jeżeli miałby ktoś na tym ucierpieć. Ludzie, którzy na co dzień nie borykają się z tego rodzaju problemami. Ci którzy maja poukładane wszystko od A do Z, żyjący w świecie pełnym zrozumienia i miłości - chociażby wyimaginowanej. Czy ta syzyfowa praca na prawdę ma sens? Czy wstając rano bez ochoty do życia, gnębiony wyrzutami sumienia i niechęcią niesiesz radość i zbawienie innym? Nie, na pewno nie. Przychodzi taki czas kiedy warto usiąść i przekalkulować wszystko. Bilans zysków i strat szybko pokaże Ci czy warto. Czasem warto odpuścić żeby chociaż móc spojrzeć na to "chłodniejszym okiem". To niszczy Cię od środka, a zniszczony Ty niszczysz relacje, zatruwasz środowisko. To jak zaraza która rozprzestrzenia się w zawrotnym tempie. Zadbaj o siebie. Uwierz, że żadne pieniądze, stanowisko, dom, plany na przyszłość nie są tyle warte, żebyś mógł zatracić w nich samego siebie - stać się wypustką człowieka. Nie bądź jak Syzyf. Obudź się o czasie i spróbuj zdążyć na swój pociąg do lepszego jutra...
Albo....
Albo jeżeli nie wszystko stracone a bilans zysków i strat pokazał Ci że warto - podejmij konkretniejsze działania. Budowanie iluzji nie pomoże Ci w stworzeniu idealnego świata. Zamiast ukrywać problem pod płaszczem nieszczerego uśmiechu znajdź problem i spróbuj go rozwiązać. Oczywiście, początkowo sprawa nie będzie ani łatwa ani przyjemna bo na tym etapie problemów jest więcej niż jeden ale to kwestia czasu aż wszystko się rozjaśni. Przede wszystkim zacznij od budowania przeświadczenia że gracie w jednej drużynie. W większości przypadków to wrogość i złość powodują napięcia i ograniczają porozumienie. Przekonajcie siebie na wzajem że jesteście dla siebie i ze sobą. Wy kontra świat - jako jedność i całość. Żadne z Was przecież nie chce krzywdzić hobbistycznie drugiego. Tworzenie atmosfery zespołu i pogłębianie wiary w to sprawi, że wszystko zaczniecie odbierać inaczej, Komunikaty jak dobre rady, problemy jak otwarte stawianie sprawy a radość jak wspólną płaszczyznę do przeżywania wspólnych chwil. Od tego należy zacząć, żeby przerwać tą przepychankę. Zbudowanie zespołu pozwoli Wam na stworzenie spójnego systemu komunikacji, od nowa!
Reasumując, nie bądź jak Syzyf. Życie jest zbyt krótkie by nie stawiać spraw jasno. W relacjach damsko-męskich nie ma trzeciej drogi. Albo żyjecie ze sobą w zgodzie albo żyjecie osobno. Marnowanie czasu na zbytki sprawi, że za chwilę otworzycie oczy ze zdumieniem szukając straconego czasu. A najgorsze co można dziś zrobić z czasem, to go marnować....
" Nie ma złych dróg. Każda wybrana przez Ciebie jest właściwa, bo przynosi doświadczenie i pozwala ruszyć z miejsca"
Komentarze
Prześlij komentarz