Tak na prawdę ciężko jest zdefiniować słowo miłość.
Ogólnie rzecz biorąc wszystko zależy od podejścia. Przedstawię dwie sentencje na ten temat , sami jednak wybierzcie tę trafniejszą.CHOROBA PSYCHICZNA
Zaczniemy od miłości która jest jak choroba psychiczna. No bo w sumie to przyjrzyjcie się temu z tej strony.Chodzimy zakochani , czysto przypuszczalnie. I co? Otóż co się z nami dzieje. Tracimy zdolność do logicznego myślenia - w tym momencie spokojnie można nam wmówić, że białe jest czarne i odwrotnie.
Idealizujemy sobie obiekt uczuć, więc nie widzimy wad, dodajemy sobie miliony zalet i w żadnym wypadku nie damy się przekonać, że osoba którą kochamy jest złym człowiekiem. Mamy klapki na oczach i nasze pole widzenia ogranicza się jedynie do ON / ONA , rzeczywistość równie dzielimy sobie w ten sposób na ON/ONA I & RESZTA ŚWIATA . Co dzieje się z nami jeszcze? Dużo ciekawych rzeczy. Otóż robimy rzeczy które nie mają żadnego sensu. Nagle chcemy szlifować sylwetkę, wyglądać wspaniale, pokazywać się z jak najlepszej strony. Wchłaniamy zainteresowania obiektu B , bo przecież podstawą całego bajeru jest chociaż dobre granie wspólnych zainteresowań. Staramy się za wszelką cenę centralizować uwagę na NAS , co jest zrozumiałe bo jak już gimnastykujemy się tak prężnie by w końcu nas zauważono to chyba nam się to należy ! Dochodzi też do drastycznych sytuacji. Bywamy zazdrośni o wszelkie obiekty kręcące się wokół obiektu B, które stanowią potencjalne zagrożenie nawet jeśli razem nie jesteśmy, mało tego często zdarza się również, że zmieniamy siebie. Tylko po co ? Oczywiście w tamtej chwili uważamy to za rozsądną decyzje , ba ! Za najlepszą decyzję życia bo niecierpliwie czekamy, aż nasz wkład w to zostanie doceniony , czekamy czekamy i czekamy i pewnie większość z nas czeka do teraz bez większych skutków. Teraz reasumując.
Fakt , wiele z tych elementów być może w przyszłości będą nam przydatne i wyjdą na dobre , ale po co zachowujemy się tak dziwnie ? Nazwałam to chorobą psychiczną , bo patrząc zimnym okiem naprawdę to tak wygląda. Nie twierdze, że miłość jest zła , ale chyba zgodzicie się ze mną, że pcha do paranormalnych zachowań.
MIŁOŚĆ JAKO UCZUCIE
No tak , to bardziej optymistyczne opisanie sytuacji. Wielu ludzi traktuje miłość jako uczucie wspaniałe.Pełne pozytywnych emocji , oparte na wzajemnym zrozumieniu , ciepłu i rozkoszy z bycia razem uczucie, które trwa w nas czasem ogromnie wiele lat. Często nie potrafimy go stłamsić w sobie nawet gdy wiemy , że jest to uczucie niewłaściwe bądź do nie właściwej osoby. Jednak wracając , bo miało to być pozytywne wrażenie , miłość jako uczucie wiele nas uczy. Szczególnie bycia razem , ale jednocześnie pozwala nam dojrzeć , emocjonalnie. Nie tylko do aktów seksualnych czy miłości jako temu wielkiemu przełomowemu uczuciu ale co ciekawe tez do innych uczuć . Wielu z was pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy , że by umieć nienawidzić, smucić się , martwić , przeżywam rozdarcie też trzeba dojrzeć.
MIŁOŚĆ FIZYCZNA
Podpunkt, który chyba szczególnie przypadnie do gustu facetom. Nie moi drodzy , nie chodzi tu o żadną dyskryminację jednak nie oszukujmy się. Drastyczna prawda jest taka , że częściej to jednak wy pod słowem miłość rozumiecie czystą fizyczność. Nie twierdze, że zawsze i nie twierdzę , że wszyscy - ale wielu z was.Miłość w tym odniesieniu , traktowana jest niezwykle podmiotowo . Akt seksualny dwóch osób, który uwalnia wiele emocji , daje obojgu spełnienie. Niestety - co jest błędem , coraz rzadziej kojarzy się ze zwieńczeniem uczuć . Idąc tropem nowej generacji ludzi , którzy starają uodparniać się na przywiązania , seks traktują jak podmiot , pewnego rodzaju kartę przetargową i strefę czysto rozrywkową . Zapominają oni jednak , jak ważne powinno być to wydarzenie i ile uczuć powinno za sobą nieść. Nie krytykuje takich ludzi , ale uważam ich za nieszczęśliwych. Głownie dlatego , że zapędzą się kiedyś w tym co robią i kiedy na prawdę będą chcieli tą miłością okazać uczucia , mogą już nie potrafić tego zrobić.
PODSUMOWUJĄC
Miłość czy to w znaczeniu choroby psychicznej , czy prawdziwego uczucia czy nawet tej fizycznościniesie w przypadku rozczarowania ogromne straty , ból i cierpienie.
Przypadek pierwszy sprawia, że ślepo dążymy za ideałem który w końcu nas rozczarowuje. Dostrzegamy brutalną prawdę , ale wtedy jest już za późno . Długo nie potrafimy się pozbierać .
Przypadek drugi - kiedy dochodzi do zawodu miłosnego , załamuje się nasz światopogląd. Dotyka nas o tyle mocno , ponieważ włożyliśmy w to ogromną ilość serca. Nie chodzi tu już o fascynację lecz o lokowanie swoich najważniejszych uczuć. Cierpimy równie długo jak w przypadku pierwszym i długo czekamy na to by nabrać zaufania do kogoś po raz drugi.
Przypadek ostatni wiąże się chyba z najmniejszym ryzykiem. Faktycznie istnieje małe prawdopodobieństwo rozczarowania jednak jak wspomniałam wyżej , ktoś kto traktuje to podmiotowo może mieć problem z zaoferowaniem czegoś więcej komuś kto według niego w końcu na to zasłuży.
` powiem , ze nie było warto kochać gdy straty będą większe niż zyski .
Komentarze
Prześlij komentarz